czwartek, 14 lipca 2016

Recenzja #33 Spryciarz z Londynu





Tytuł: Spryciarz z Londynu
Autor: Terry Pratchett
Przekład: Maciej Szymański
Wydawnictwo: Rebis

Wiktoriański Londyn


Dodger żyje na ulicach Londynu. A pracuje pod nimi, jest bowiem zbieraczem- człowiekiem, który zarabia przetrząsając kanały w poszukiwaniu pieniędzy i innych wartościowych rzeczy. Pewnego razu ratuje życie dziewczynie, której zagrażali dwaj niemili panowie. Dziewoja okazuje się jednak nie być przypadkową osobą, co sprowadza na Dodgera całkiem nowe doświadczenia życiowe, w wyniku których zostaje wplątany w świat wyższych sfer.

Inne, ale podobne


Powieść napisana jest w lekkim, dowcipnym stylu. Nie ma w niej za grosz fantastyki, nie przewijają się w niej żadne trolle, krasnoludy czy magowie. Ze słynnym Światem Dysku łączy ją tylko specyficzny humor, charakteryzujący twórczość Pratchetta, a także niepowtarzalny styl pisarza, który nie pozwala oderwać się od lektury.

Ludzie


Mamy do czynienia z wieloma dobrze napisami postaciami. Dodger jest bohaterem dynamicznym, przez całą książkę obserwujemy jego przemianę ze stałego bywalca kanałów, w prawdziwego dżentelmena. Uwagę przyciąga także tajemniczy Salomon Cohen, gospodarz Dogera z dosyć mglistą, ale niewątpliwie bogatą przeszłością. Spotykamy tu także postacie historyczne, takie jak Karol Dickens, oraz ludzi z miejskich legend, słynnego Sweeney’a Todda, demonicznego golibrodę z Fleet Street.

Ładne


Pratchett nigdy mnie nie zawiódł. Każda jego książka napisana jest profesjonalnie i w sposób przemyślany. Nie inaczej jest ze Spryciarzem z Londynu. Osadzona w wiktoriańskim Londynie opowieść w stylu od zera do bohatera przykuwa uwagę czytelnika i zapewnia dobrą zabawę na długi czas.

Ocena książki: 8/10
Czy warto? Jak najbardziej.

czwartek, 7 lipca 2016

Krótko i na temat #1 Bukowski, Dahlquist, Masterton, Bowden

O niektórych książkach nie mam zbyt dużo do powiedzenia. Choćbym przez dłuższy czas na siłę wymyślał kolejne zdania, nic by z tego nie wyszło. Postanowiłem więc napisać nowy rodzaj postów, zawierających krótkie opinie o kilku książkach, enjoy. ;)


Tytuł: Faktotum
Autor: Charles Bukowski
Przekład: Jan Krzysztof Kelus
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Kolejna autobiografia Charlesa Bukowskiego, kolejny raz głównym bohaterem wydarzeń jest jego alter ego, Henry Chinaski. Chronologicznie powieść umiejscowiona jest po Z szynką raz!, opisuje próby podjęcia pracy przez głównego bohatera, jego przypadkowe kobiety, wizyty w barach. Tak jak wszystkie książki jest prosta i wulgarna, ale to właśnie dlatego tak przyjemnie się to czyta. Nie dla osób wrażliwych.
Czy warto? Jeżeli lubisz Bukowskiego.
Ocena książki: 7/10


Tytuł: Przezroczysta fabryka dusz
Autor: Gordon Dahlquist
Przekład: Zbigniew Andrzej Królicki
Wydawnictwo: Albatros
Naprawdę nie wiem o co właściwie chodzi w tej książce. Może dlatego że jest to już drugi tom, a ja przed rozpoczęciem lektury nie zorientowałem się, co właściwie trzymam w rękach. W każdym razie, mamy trójkę głównych bohaterów którzy po katastrofie sterowca (która była w poprzednim tomie, to musiało być spektakularne zakończenie) lądują w jakiejś wiosce. Potem się rozdzielają i akcja rozdziela się na trzy wątki. Nudne i nijakie, bez wyraźne zarysowanej linii fabularnej. Podejrzewam, że nie zauważyłem wielu nawiązań do poprzednich części, ale nie sądzę żeby umiliło to lekturę.
Czy warto? Może jeżeli zaczyna się od pierwszego tomu.
Ocena książki: 5/10


Tytuł: Zwierciadło piekieł
Autor: Graham Masterton
Przekład: Paulina Braiter
Wydawnictwo: Prima
Scenarzysta Martin Williams jest tak bardzo zafascynowany dziecięcą gwiazdą musicali, Boofulsem, że jego marzeniem jest stworzyć o nim film. Ośmiolatek został jednak bestialsko zamordowany przed pięćdziesięciu laty przez swoją babcię, co nie pomaga w zebraniu chętnych do realizacji tej produkcji. Martin, zbierając pamiątki po swoim idolu, natrafia na dziwne lustro. Lustro, które widziało zabójstwo. To moje pierwsze spotkanie z Grahamem Mastertonem i jestem rozczarowany. Wielokrotnie słyszałem to nazwisko i sięgając po jedną z jego książek miałem pewne wymagania. Sama historia (o szatanie, tak swoją drogą) wydaje mi się po prostu głupia, a świat przedstawiony jest niespójny. Może trafiłem na gorszą książkę Mastertona, na pewno szybko do tego autora nie wrócę.
Czy warto? Jeżeli dla Ciebie książka nie musi być sensowna.
Ocena książki: 4/10


Tytuł: Assassin’s Creed: Pojednanie
Autor: Oliver Bowden
Przekład: Przemysław Bieliński
Wydawnictwo: Insignis
Książka opisująca fabułę kolejnej części Assassin’s Creed. Nie wiem na ile jest wierna grze, oprócz zwiastunów nie miałem z nią styczności. Tomiszcze napisane jest w formie pamiętnika Elise de la Serre, opisuje jej dojrzewanie do roli mistrzyni Templariuszy, i problemy z uzyskaniem tego tytułu. W cieniu rewolucji francuskiej toczy się gra o prawdziwą władzę. Tylko jakoś mało opisu tego okresu, nie czułem że równolegle do problemów Elise rozgrywa się krwawy przewrót.
Czy warto? Jeżeli lubisz uniwersum Assassin’s Creed.
Ocena książki: 6/10

Mogą Cię także zainteresować:



środa, 29 czerwca 2016

Recenzja #32 Diablo III: Gdy zapada ciemność, rodzą się bohaterowie






Tytuł: Diablo III: Gdy zapada ciemność, rodzą się bohaterowie
Autorzy: Micky Neilson, James Waugh, Cameron Dayton, Matt Burns, Michael Chu, Erik Sabol
Przekład: Mateusz Repeczko
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Obietnica

Nigdy nie grałem w gry z serii Diablo. Po prostu nigdy nie miałem okazji, Blizzard wciągnął mnie „tylko” w jedną ze swoich gier- World of Warcraft. Ale książka powinna obronić się sama, nawet jeżeli czytelnik nie zna fabuły gry komputerowej. A, no i była promocja. Bo zaznaczmy już na wstępie- cena okładkowa (35 złotych) to odrobinę za dużo za te kilka opowiadań. Dodatkowo, tekst na okładce obiecał mi, że czytając tę książkę będą czuł strach. A to nie byle jaka obietnica. Przy tylu czynnikach nie mogłem się oprzeć- kupiłem.

Micky Neilson, Nienawiść i dyscyplina

Pierwsze opowiadanie w tym zbiorze przybliża nam sylwetkę łowcy demonów- a właściwie łowczyni. Valla walczy z demonem który używa dzieci do zabijania dorosłych pewnej wioski. Mamy bohaterkę, która pozornie nie jest gotowa do zakończenia swojego treningu, ale udaje jej się pozytywnie przejść próbę. Tekst niezły, taki średni w porównaniu do kolejnych opowiadań.

Cameron Dayton, Wędrowiec

Tym razem mamy opowiadanie o barbarzyńcy. Walczy, broni uciekinierów z jakiejś wioski, znowu walczy, potem jeszcze raz walczy. Według mnie najsłabsze opowiadanie, kompletnie pozbawione jakiejkolwiek wartości.

Matt Burns, Nieustępliwy

Mnich odnajduje niewidome dziecko, którego towarzysze wędrówki zostali zabici. Najpierw brane za demona, staje się kompanem naszego głównego bohatera. Opowiadanie posiada trochę zmarnowanego potencjału, ale w porównaniu z innymi z tego zbioru jest dobre.

Michael Chu, Świetlik

Kolejna postać jakiej się przyglądamy to czarodziejka. Opowieść o odkrywaniu swojej mocy przez Li Ming, młodą adeptkę magii. Znajduje w sobie moc, dzięki której mogłaby pomagać zwykłym ludziom, ale jej mistrz wierzy, że każdy czyn ma swoje konsekwencje i lepiej nic nie robić. Słabe jak moje oceny w tym semestrze.

Matt Burns, Kroczący w zwątpieniu

Szamani kilku wiosek biorą udział w świętu Igani, podczas którego polują na siebie nawzajem. W jednym z młodych czarowników zostaje zasiane ziarno zwątpienia. Miota się pomiędzy wiernością starszyźnie, a samodzielnym myśleniem. Mimo prostej koncepcji jest to dobrze napisane opowiadanie.

James Waugh, Theatre macabre: mroczne wygnanie

Opowieść o dwóch rywalizujących ze sobą dramatopisarzach, którzy wplątali się w konszachty z demonami. Mamy w tej opowieści opowieść o walce Władców Zła o dominację nad piekłem. Wyjątkowo mamy kontakt z „normalnymi” mieszkańcami świata, nie napakowanymi bohaterami zabijającymi kilka stworów jednym ciosem. Najlepsze opowiadanie zbioru.

Erik Sabol, Głód

Ostatnie opowiadanie to coś całkowicie innego od reszty. Chyba ma przedstawiać chciwość ludzką, ale nie jestem pewien. Nudne to i niestraszne. Najsłabsze z całej książki, jako ciekawostkę dodam że jego autor jest studentem pisarstwa...

Ogólnie?

Na początku każdego opowiadania umieszczone są rysunki, duży plus za taką decyzję, szkice cieszą oko. Na końcu książki umieszczone są krótkie notki o autorach, wszyscy są w jakiś sposób związani z Blizzard Entertainment. Fan serii Diablo na pewno będzie zadowolony z lektury, która przybliża świat Sanktuarium i pobudki głównych postaci. Dowiedziałem się niedawno, że pierwsze pięć opowiadań można znaleźć gdzieś w internecie, ponieważ były one elementem kampanii promocyjnej Diablo III. Okazuje się więc, że wydałem moje pieniądze na dwa opowiadania. Niezbyt miłe zagranie ze strony wydawcy. Ale kończąc recenzję: gra polega na hurtowym zabijaniu potworów. Jak z czegoś takiego można stworzyć dobry materiał literacki? Ta książka to dowód na to, że nie można, jako osoba która nie miała kontaktu ze światem Diablo nudziłem się przez lekturę. Ale całkowicie nie skreślam książek, których akcja umieszczona jest w Sanktuarium. Jednak nie mam zamiaru wydawać na nie pieniędzy, może kiedyś uda mi się je od kogoś pożyczyć.


Ocena książki: 6/10
Czy warto? Jeżeli jesteś fanem uniwersum Diablo.

Mogą Cię także zainteresować:
    
    

czwartek, 23 czerwca 2016

Recenzja #31 Próba złota





Tytuł: Próba złota
Autor: Naomi Novik
Przekład: Jan Pyka
Wydawnictwo: Rebis

Ameryka Południowa!


Główni bohaterowie cyklu- Temeraire i Lawrence- pogodzili się ze swoim zesłaniem na odległą Australię i rozpoczęli nowe życie z dala od wojny w Europie. Ale spokojna egzystencja w jakiejś dolince nie byłaby dobrym materiałem na książkę. Nasi ulubieńcy zostają wysłani do Ameryki Południowej, aby wspomóc portugalską rodzinę królewską, która jest oblężona w Rio. Wygnańcy, całkowicie olewani przez tyle czasu przez rząd brytyjski, płyną na zawołanie do Brazylii.

Nuda


Po raz kolejny mamy do czynienia z pewną prostotą opisu. Książka jest nudna jak flaki z olejem, a wydarzenia które z założenia powinny być emocjonujące, nie wzbudzały we mnie jakiegokolwiek poruszenia. Nawet śmierć jednej z ważniejszych drugoplanowych postaci nie miała w sobie dramatyzmu.

Imperium Inków


Pewnym powiewem świeżości jest tu przedstawienie inkaskiego społeczeństwa. Jest ono podzielone na wiele grup, którym przewodzi smok, a ludzie są traktowani jako siła robocza. Człowiek w takim społeczeństwie jest jednak dobrze traktowany bo wszyscy zdają sobie sprawę z symbiozy jaka łączy smoki i ludzi. To znaczy chyba wszyscy oprócz mnie, taki idealny obraz społeczeństwa jest dla mnie nie do przyjęcia, ale może jak zwykle narzekam...

Deus Ex Machina


Autorka za często korzysta z prostych wyjaśnień żeby posunąć akcję do przodu i uratować Lawrence’a i ekipę. Bohaterowie uwięzieni na wyspie? Dajmy im mapę. Bohaterom grozi jakaś intryga? Niech się o niej dowiedzą. Przybycie brytyjskich smoków mogłoby zagrozić planom naszej ferajny? Hej, czy to nie są nasi starzy znajomi którzy staną po naszej stronie? Bez żadnych wcześniejszych ostrzeżeń nasi bohaterowie dostają to, czego w danej chwili potrzebują.

I co dalej?


Niestety, widać że jest to już siódmy tom cyklu. Autorce chyba kończą się pomysły i przegania bohaterów po kolejnych kontynentach. Ten tom jest właściwie o niczym, spacerek po Ameryce Południowej, który nie wzbudza żadnych emocji.

Ocena książki: 6/10
Czy warto? Jeżeli podoba Ci się ten cykl.

Mogą Cię także zainteresować:
    

    

niedziela, 12 czerwca 2016

Recenzja #30 Języki węży




Tytuł: Języki węży
Autor: Naomi Novik
Przekład: Jan Pyka
Wydawnictwo: Rebis

Australia


Po spektakularnym zwycięstwie w poprzednim tomie, kara Lawrence’a została zmieniona z egzekucji na wygnanie. Temeraire ze swoim człowiekiem płynie więc do Australii, zabierając ze sobą trzy smocze jaja żeby wzmocnić tamtejszy oddział Korpusu Powietrznego. Z naszymi ulubieńcami zabiera się jeszcze Iskierka- wbrew władzom brytyjskim i wbrew swojemu kapitanowi. Po dotarciu na miejsce okazuje się jednak, że naszym bohaterom nie dane będzie nacieszyć się spokojnym życiem wygnańców. Nastąpiło obalenie gubernatora, a aktualna i stara władza chce przekonać do swoich poglądów kilkudziesięciotonowego smoka. Lawrence postanawia więc, że idealnym wyjściem będzie wycieczka w głąb Australii- w celu znalezienia przeprawy przez góry.

Nuda...


Jest to chyba najnudniejszy tom cyklu. Przez większą część książki mamy do czynienia z wędrówką przez pustkowie. I emocji nie wzbudzają problemy z żywnością i wodą, pożar traw (czy co tam rośnie), pościg za złodziejami jaj. W pewnym stopniu ciekawym elementem świata przedstawionego są bunyipy, stwory polujące na nieostrożnych ludzi w pobliżu oaz i dziur wodnych. Jednak nawet one nie są bardzo ekscytującym elementem książki.

Nowe smoki


Iskierka jak zawsze irytuje, Temeraire jak zawsze naiwny, narzekający tym razem na mięso kangurów. Książkę ratują nowe smoki- Cezar i Kulingile. Nie dostali na wyłączność dużej ilości czasu antenowego, ale momenty w których odgrywają większe role były... ciekawe. Ten pierwszy to całkowite przeciwieństwo Temeraire’a, nie obchodzi go charakter człowieka, ale jego stan konta i ilość tytułów przed nazwiskiem. Przez znaczną część książki ogląda Australię z grzbietu Temeraire’a (z powodu swojego młodego wieku nie jest w stanie odbywać długich lotów). Jeżeli chodzi o Kulingile'a- z początku nikt nie chce zostać jego kapitanem, ponieważ jest słabym smokiem i nie wiadomo czy przeżyje miesiąc. Demane (młody czarnoskóry chłopak którego Lawrence przygarnął jeszcze w Imperium Kości Słoniowej, a który stał się teraz nagle ważną postacią) zakłada mu uprząż i pomaga mu w przeżyciu kilku pierwszych tygodni.

Wątpliwe plusy


Im bliżej końca tym więcej się dzieje. Zakończenie z wężami morskimi (chyba dlatego taki tytuł) jest niezłe i rozbudowuje tą fantastyczną część uniwersum, jakie kreuje Naomi Novik. Po raz kolejny do głosu doszła polityka zagraniczna, skomplikowane relacje między państwami. Ale nie wystarcza, żeby w całej książce dobre było tylko zakończenie.

Ale po co to było?


Spacerek po Australii to nie jest coś, o czym chciałbym czytać. Sięgnąłem po tę serię, ponieważ zostałem skuszony wojnami napoleońskimi, a także bitwami pomiędzy grupami smoków. Ta część mnie rozczarowała, ale nie żałuję czasu jaki na nią poświęciłem. Czytanie dla czytania to coś, co lubię robić- nie skupiać się na skomplikowanych, wielowątkowych fabułach, nie myśleć nad problemami filozoficznymi lub moralnymi.

Ocena książki: 6/10
Czy warto? Jeżeli podoba Ci się ten cykl.

Mogą Cię także zainteresować:
    

    

sobota, 4 czerwca 2016

Recenzja #29 Zwycięstwo Orłów



Tytuł: Zwycięstwo Orłów
Autor: Naomi Novik
Przekład: Paweł Kruk
Wydawnictwo: Rebis

Przeprawa przez kanał


Po dramatycznej końcówce Imperium Kości Słoniowej, Temeraire (prawdopodobnie najpotężniejszy smok Wielkiej Brytanii, a przypominam że mamy wojnę) zostaje zamknięty na terenach rozpłodowych gdzieś na północy kraju, a Lawrence jest więziony na jednym ze statków blokady kanału. Ten właśnie moment Napoleon wybrał, aby ponownie spróbować podbić Wyspy Brytyjskie. Tym razem udaje mu się przetransportować swoje wojsko i raźnym krokiem kroczy ku Londynowi. Temeraire, przekonany że jego kapitan zginął, staje na czele uformowanego przez niego oddziału smoków i stara się odeprzeć najeźdźców.

Coś się dzieje


Książka jest prosta i szybko się ją czyta. W tej części dzieje się zdecydowanie więcej niż w poprzednich, szczególnie końcówka ma pewien rozmach. Opisy bitew i okupowanego Londynu są przedstawione przekonująco, zresztą cała książka jest jakby dojrzalsza, podejmuje (a przynajmniej próbuje) tematy takie jak obowiązki wobec ojczyzny, czy jak daleko posunie się człowiek aby obronić swój dom.

Utrata szacunku


Przez poprzednie części co chwilę podkreślane było, jaki to Lawrence jest honorowy (no dobra, do końcówki czwartego tomu). Teraz, gdy dostaje niepisane rozkazy od dowódca, porzuca swoje wartości właściwie bez zastanowienia. Usprawiedliwia sobie to tym, że odkupuje zdradę Wielkiej Brytanii. Ja osobiście straciłem cały szacunek dla tego bohatera, jaki jeszcze mi pozostał po zakończeniu poprzedniego tomu.

Smoki- inteligentne czy nie?


Przeszkadza mi naiwość smoków. Z jednej strony ukazane jako inteligentne istoty, zdolne nawet do wysuwania twierdzeń arytmetycznych, z drugiej jak gadające zwierzęta myślące tylko o jedzeniu, spaniu i wygodzie. Pole bitwy jest dla nich placem zabaw, nie zdają sobie sprawy z konsekwencji śmierci tak dużej liczby osób, zawsze wypatrują okazji do bitwy. Iskierka szczególnie mnie irytuje, nie słucha nikogo, podejmuje wiele lekkomyślnych decyzji i sprowadza na siebie i swojego kapitana same problemy.

Napoleon!


Przedzierając się przez ten cykl kibicuję Napoleonowi. W końcu na rządzonych przez siebie ziemiach przeprowadził tyle dobrych reform, między innymi zadbał o to, o co tak zabiega Temeraire- Bonaparte dał smokom wiele praw. Oczywiście sięgnę po kolejne części, lecz zrobię to raczej z chęci zobaczenia jak dalej Naomi Novik pokieruje losami Temeraire'a i Lawrence’a. W końcu nie byli jeszcze na tylu kontynentach...

Ocena książki: 6/10
Czy warto? Jeżeli podoba Ci się ten cykl.

Mogą Cię także zainteresować:
    

    

zBLOGowani.pl

wtorek, 31 maja 2016

Recenzja #28 Hollywood


Tytuł: Hollywood
Autor: Charles Bukowski
Przekład: Teresa Tyszowiecka-Tarkowska
Wydawnictwo: Noir Sur Blanc

Fabryka snów


Życie Charlesa Bukowskiego było na tyle interesujące, że w latach 80. zainteresowało się nim Hollywood. Poproszony o napisanie scenariusza, z butelką w ręce, stanął na wysokości zadania. Przekonał się jednak (jakby go to coś obchodziło), że doprowadzenie do powstania filmu nie jest takie proste. Fabryka snów to brudny świat, w którym znajomości są wszystkim, a alkohol leje się strumieniami.

Ćma barowa


Głównym bohaterem powieści jest po raz kolejny Henry Chinaski, stary pijak, który w wieku 65 lat ląduje w Hollywood. Pisarz staje przed wyzwaniem- poproszony zostaje o napisanie scenariusza do filmu o jego młodości. Jednak zrobienie filmu jest procesem długim i trudnym, Taniec Jima Beama (bo taki jest tytuł filmu w książce, w rzeczywistości jest to film Ćma barowa) napotyka na swojej drodze na ekrany wiele przeszkód, na czele z problemami finansowymi wytwórni. Chinaski stoi jednak jakby z boku tego całego zamieszania, odwiedzając plan zdjęciowy i pijąc wino.

Zdrowy styl życia


Autobiografia przedstawia starość Bukowskiego. Już nie pije co popadnie, nie pieprzy czego popadnie. Jego żona dba o jego dietę i stara się zapewnić mu kilka dodatkowych lat życia. Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie że to nie jest ten sam Bukowski, który przecież spędził dużą część swojego życia w barze. Ale podczas swojej podróży przez życie i kolejne bary nie stracił swojego stylu i zdolności wnikliwej obserwacji otaczającego go świata. W jednym z fragmentów książki zauważa, że jest prawdopodobnie ostatnim żywym pijakiem swojego pokolenia.

Superprodukcja


Po raz kolejny Bukowski mnie zachwycił. Bezpretensjonalny styl przyciąga i w połączeniu z nietuzinkową fabułą sprawia, że czytelnik z przyjemnością zanurza się w brudniejszą część Hollywood. Tą niedostępną zwykłemu człowiekowi, spędzającemu swój wolny czas przed telewizorem lub w kinie. W każdym razie ja mam zamiar w najbliższym czasie obejrzeć Ćmę barową, jestem ciekaw ostatecznego efektu pracy Bukowskiego oraz całej ekipy filmowej.

Ocena książki: 8/10
Czy warto? Jak najbardziej.

Mogą Cię także zainteresować:

czwartek, 26 maja 2016

Recenzja #27 Noce waniliowych myszy


Tytuł: Noce waniliowych myszy
Autor: Charles Bukowski
Przekład: Marcin Baran, Leszek Engelking, Michał Kłobukowski, Piotr Madej, Dobrosław Rodziewicz
Wydawnictwo: Noir Sur Blanc

Poezja


Nie rozumiem poezji. Już od podstawówki, przez gimnazjum, do liceum, był to mój najbardziej znienawidzony element lekcji języka polskiego. Oczywiście, zdarzają się wiersze które mi się podobają (Całujcie mnie wszyscy w dupę Tuwima jest po prostu piękne, a Reduta Ordona Mickiewicza ma coś w sobie), ale nie jest ich wiele. Z dosyć negatywnym nastawieniem sięgnąłem więc po tomik poezji Bukowskiego, którego już zacząłem uważać za dobrego pisarza.

Wstęp


Noce waniliowych myszy to wybór kilkudziesięciu wierszy Bukowskiego, opatrzony wstępem Tadeusza Nyczki. Poezje starego świntucha (bo tak zatytułowane jest to wprowadzenie) na kilku stronach przybliżają sylwetkę Bukowskiego, jego życie jako stałego bywalca barów oraz twórczość, która była dla niego ucieczką od życia. Autor przedmowy poniekąd ostrzega, co czytelnik może znaleźć w wielu wierszach Bukowskiego- wulgarność.

Tematyka


W swoich wierszach Bukowski porusza najróżniejsze tematy, znaleźć tu można charakterystykę jego relacji z ojcem, jego stosunku do kobiet, możemy dowiedzieć się jakimi pisarzami się inspirował (a właściwie, których uważał za wartych czytania).

Język


Jednak nie jest to poezja napisana pięknym językiem. Gdyby przepisać te wiersze w sposób ciągły, zamieniając je na prozę, niewiele by straciły ze swojej wymowy. Prostota obecna w każdym wersie sprawia, że łatwo i szybko się to czyta.

Poezja?


Ale czy twór literacki, który można by z łatwością przerobić na prozę, można nazwać wierszem? Może nie rozumiem tego obszaru literatury, ale według mnie wciśnięcie entera w kilku przypadkowych miejscach nie czyni danego tekstu wybitnym, co najwyżej trudniejszym w odbiorze. Swojej przygody z Bukowskim na pewno nie zakończyłem, jednak będę starał się omijać jego poezję.

Ocena książki: 5/10
Czy warto? Jeżeli ktoś lubi poezję i Bukowskiego.

Mogą Cię także zainteresować:

piątek, 20 maja 2016

Recenzja #26 Szmira


Tytuł: Szmira
Autor: Charles Bukowski
Przekład: Tomasz Mirkowicz
Wydawnictwo: Noir Sur Blanc

Kicz, czy nie kicz, oto jest pytanie


Szmira, czyli tandeta. Utwór, na który nie warto nawet spojrzeć, nie mówiąc już o czytaniu. Bukowski przewrotnie nazwał tak swoje dzieło, ponieważ szmirą ono nie jest. Posiada wartość, nadaną choćby przez to, że z założenia jakość tej książki miała być marna.

Detektyw


Detektyw, Nick Belane, nie odnosi w swoim życiu wielu sukcesów. Samotnik, chlejący kiedy tylko ma na to czas, borykający się z brakiem gotówki i brakiem jakichkolwiek perspektyw na przyszłość. Na jego (nie)szczęście dostaje nowe zlecenie, od samej Pani Śmierć. Ma odnaleźć dla niej Céline’a, nie żyjącego od lat słynnego francuskiego pisarza. Po drodze natyka się na kosmitów, tajemniczego Czerwonego Wróbla, a także męża niepewnego wierności swojej wybranki.

Surrealizm


Nie jest to długa książka, zaledwie 180 stron które można przeczytać w jakieś trzy godziny. Objętość ta wystarcza aby sprawnie ukazać tę historię, powiększenie niepotrzebnie mogłoby rozwlec fabułę. A tej jest do przeciętności naprawdę daleko. Obecność takich postaci jak Pani Śmierć, zmiennokształtni kosmici i Czerwony Wróbel tworzy naprawdę surrealistyczną mieszankę. Interakcje między głównym bohaterem a paranormalnymi osobistościami to coś, co zapada w pamięć i wręcz nakazuje kwestionować rzeczywistość.

Trzyma poziom


Jak to u Bukowskiego , książka jest napisana wręcz lapidarnym językiem. Brak tu zbędnych słów, każde obecne tu przekleństwo jest usprawiedliwione. Postacie są dosyć prosto zbudowane, ale ich wyborom i motywacjom nie mogę niczego zarzucić. Czyta się naprawdę dobrze i z niecierpliwością przewracałem kartki żeby jak najszybciej dowiedzieć się, co też jeszcze Bukowskiemu przyszło do głowy.

Ostatnia


Do kiczu tej książce jednocześnie blisko i daleko, mimo wątków fantastycznych pokazuje rzeczywistość, brud i obłudę świata. To ostatnia książka Charlesa Bukowskiego, napisana niedługo przed śmiercią. Po tę książkę warto sięgnąć choćby dla zakończenia, według mnie najlepszego fragmentu książki, jest takie... ostateczne.

Ocena książki: 8/10
Czy warto? Jak najbardziej.

piątek, 6 maja 2016

Recenzja #25 Zabójczyni i Czerwona Pustynia



Tytuł: Zabójczyni i Czerwona Pustynia
Autor: Sarah J. Maas
Przekład: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Uroboros

Tańsze niż piwo


Wielokrotnie słyszałem o Sarze J. Maas, jednak zawsze sądziłem że pisze książki o tematyce „young adult”, nie spieszyłem się więc żeby poznać twórczość tej autorki. Gdy zobaczyłem w księgarni tę książeczkę w promocji za 4,90, postanowiłem brać ją w ciemno. Przecież wielokrotnie płaciłem więcej za piwo...

Milczący Zabójcy


Jest to druga część z czterech opowieści Szklanego tronu. Celaena Sardothien, tytułowa zabójczyni, po niewykonaniu jednego z jej zleceń, zostaje wysłana przez swojego mistrza na Czerwoną Pustynię. W jej głębi, w tajemniczej warowni, szkolą się i mieszkają Milczący Zabójcy. Główna bohaterka ma miesiąc aby Niemy Mistrz spojrzał na nią łaskawym okiem i dał jej list polecający. Nie jest to jednak takie proste, bo władca twierdzy bardzo kapryśnie wybiera szkolone przez siebie osoby.

Zaskoczenie


Książka pozytywnie mnie zaskoczyła, postać Celaeny jest dobrze poprowadzona, jej nieodnalezienie się w nowym środowisku jest przekonująco pokazane. Świat przedstawiony przez autorkę jest żywy, często przytaczane są wątki niezwiązane bezpośrednio z główną fabułą. Zdaje mi się, że Sara J. Maas chciała tu zawrzeć jakiś morał o przyjaźni, ale ja go nie wyłapałem (no, może coś w stylu: Przyjaźń to skomplikowana rzecz).

List polecający


Nie rozumiem po co właściwie zabójczyni list polecający. Wielokrotnie w takcie lektury podkreślone jest, że Calaena to najsprawniejsza asasynka Adarlanu, nie może więc opuścić swojego dawnego mistrza i żyć na własną rękę? Przecież osoba z jej zdolnościami na pewno znalazłaby zatrudnienie (to znaczy, tak mi się wydaje, w tej książce Celaena nie posługuje się jakimiś nadzwyczajnymi umiejętnościami, ot, zwykła dziewczyna mogąca unieść miecz i kupująca na targu buty).

Cena...


Te 130 stron zachęciło mnie do sięgnięcia po kolejne książki autorki. Jeżeli będą w takich korzystnych promocjach lub je od kogoś pożyczę, nie wydałbym dwudziestu złotych za nieco ponad sto stron tekstu. W takich przypadkach uważam że wydawca przesadza, przecież można by wydać wszystkie cztery opowieści w jednej książce. Ale wtedy hajs by się nie zgadzał...

Ocena książki: 8/10
Czy warto? Nie za taką cenę.

sobota, 30 kwietnia 2016

Recenzja #24 Assassin's Creed: Czarna bandera



Powieść na podstawie gry firmy Ubisoft, Assassin’s Creed 4.


Tytuł: Assassin's Creed: Czarna bandera
Autor: Oliver Bowden
Przekład: Przemysław Bieliński
Wydawnictwo: Insignis

Ambicje owczarza


Edward Kenway, syn hodowcy owiec, ma dość swojego monotonnego życia. Mimo zdobycia serca pięknej córki zamożnego kupca, nie potrafi odnaleźć się w rodzinnej mieścinie. Postanawia zostać korsarzem, łupiącym statki obcych mocarstw, a po zdobyciu sławy powrócić do swoich ukochanych jako bogacz. Nie wszystko jednak idzie po jego myśli, jeszcze przed wypłynięciem z portu popada w konflikt z potężnym zakonem Templariuszy, a najbliżsi wręcz wyrzucają go z domu. Tak niefortunne rozpoczęcie podróży jednak jeszcze umacnia w nim chęć zdobycia fortuny.

Dziury w całym


Książka pisana jest w formie pamiętnika Edwarda Kenwaya, ojca Haythama znanego z Porzuconych, co czyni ten tom prequelem poprzedniego. Mimo poprowadzenia narracji z perspektywy pierwszej osoby, istnieje wiele luk między rozdziałami, które autor stara się wypełnić krótkimi opisami doświadczeń bohaterów na początku rozdziałów. Wprowadza to pewien chaos i przez to gubiłem się czasem w fabule.

Ale o co kaman?


Bardzo podoba mi się okładka, doskonale komponuje się postać głównego bohatera z twierdzą i statkiem. Chyba jak na razie najlepsza obwoluta cyklu Assassin’s Creed. Niestety, jest gorzej jeżeli chodzi o treść. Ponownie żadnych informacji o przyczynach walki Asasynów z Templariuszami, kto zbudował Obserwatorium, a także brakuje jakiegokolwiek wyjaśnienia tajemniczego „zmysłu” Edwarda. Oczywiście, odnajdą się w tym osoby które grały w grę, albo znają fabułę poprzednich tomów serii. Wydaje mi się, że nowi czytelnicy, którzy dopiero chcą odkryć uniwersum Assassin’s Creed, mogą być nieco zagubieni.

Bohater dynamiczny


Dużym minusem jest kreacja bohaterów. Oprócz Edwarda nikt nie przekonał mnie do siebie. Zazwyczaj działają chaotycznie i nie wiedziałem czym ich akcje są umotywowane. Być może jest to wina tego, że autor poświęcił mało miejsca na przedstawienie charakterów poszczególnych piratów, rzucając ich od razu w wir akcji. Jedyną, według mnie, dobrze poprowadzoną postacią jest Edward Kenway, poznajemy jego losy od popijaw w karczmie, przez pirackie życie, schyłek złotej ery piractwa. Jesteśmy świadkami wydarzeń jakie kształtują jego osobowość, oraz przyjęcia przez niego kreda Asasynów.

Przeczytam kolejne


Książka nie zachwyca, ale nie żałuję czasu, jaki poświęciłem na jej przeczytanie. Konflikt Asasynów i Templariuszy nadal przyciąga uwagę, chociaż w tym tomie było go jakby mniej. Nie zostałem zniechęcony do sięgnięcia po kolejne części cyklu, na pewno nadal będę śledził wojnę dwóch zakonów, toczącą się w cieniu historii.

Ocena książki: 3,5/6

piątek, 22 kwietnia 2016

Recenzja #23 Z szynką raz!


Książka, którą przeczytałem właściwie przypadkiem, polecił mi ją znajomy. Literaturą której unikałem okazała się być znośna.

Tytuł: Z szynką raz!
Autor: Charles Bukowski
Przekład: Michał Kłobukowski
Wydawnictwo: Noir sur Blanc

Niech żyje młodość


W tej książce mamy do czynienia z opisem młodości i dojrzewania Henry’ego Chinaskiego, a właściwie dzieciństwem samego Bukowskiego- Chinaski to jego alter ego. Nasza podróż rozpoczyna się od najwcześniejszych wspomnień o najbliższej rodzinie, przechodzimy przez kolejne szkoły i kolejne brudne znajomości. Towarzyszymy głównemu bohaterowi przez nieprzyjemności, których doświadcza ze strony ojca, udrękę jaką sprawiają mu jakiekolwiek kontakty towarzyskie.

Autobiografia


Książka ta nie jest ugrzeczniona, narracja pierwszoosobowa prowadzona jest sprawnie. Właściwie brak tu zbędnych słów, wszystko jest bezpośrednie, począwszy od relacji Henry’ego z rodzicami, do masturbacji na lekcji angielskiego. Młodość i dojrzewanie głównego bohatera jest przedstawione umiejętnie, jest to pewnie zasługą wielu elementów biograficznych, które autor wykorzystał w tej książce. Z kart tego „dzieła” wręcz wylewa się patologia, alkoholizm i degeneracja. Przez całą lekturę było mi żal Chinaskiego, chłopaka który miał pecha wychowywać się w czasach wielkiego kryzysu.

Ojciec


Chinaski szczególną relację ma ze swoim ojcem. Ambitnym, przewrażliwionym na swoim punkcie człowiekiem, który chciał zapewnić swojemu dziecku dobrą przyszłość, przez co wysyła syna do elitarnej szkoły, gdzie ten czuje się obco. Ojciec Henry’ego po utracie pracy codziennie wyjeżdża z domu żeby sąsiedzi się nie dowiedzieli że jest bezrobotny. Po jedzenie w ramach pomocy społecznej jeździ do oddalonego supermarketu, żeby czasem nie spotkać kogoś znajomego. Pasem wymusza na synu posłuszeństwo. Nieskutecznie.

Smuteczek


Przede wszystkim, to smutna powieść. Henry Chinaski dorasta nie mając nikogo bliskiego, nienawidząc swoich rodziców, pogardzając swoim otoczeniem. Jego młodość to walka, z rówieśnikami, ze społeczeństwem, z samym sobą. Wzbudza litość, może nawet skłania ku przemyśleniom. Książka nie dla wszystkich, na pewno nie dla wrażliwych na język lub szukających lekkiej lektury.


Ocena książki: 4,5/6

sobota, 16 kwietnia 2016

Recenzja #22 Assassin's Creed: Porzuceni


Powieść na podstawie gry firmy Ubisoft, Assassin’s Creed 3.


Tytuł: Assassin's Creed: Porzuceni
Autor: Oliver Bowden
Przekład: Przemysław Bieliński
Wydawnictwo: Insignis

Napad


Haytham Kenway w wieku 10 lat stracił ojca. Tajemniczy agresorzy dokonali napadu na ich posiadłość i dokonali krwawej rzezi, dodatkowo porywając siostrę Haythama. Ten trafia pod opiekę przyjaciela ojca, Reginalda Bircha, który szkoli go w walce oraz wciela do zakonu Templariuszy. Haytham postanawia zemścić się na osobach, które zniszczyły jego życie. Wykonując zadania dla Templariuszy prowadzi swoją wendettę. Jednak odpowiedzi na to, kto i dlaczego zaatakował jego rodzinną rezydencję, mogą całkowicie zmienić jego wyobrażenie o świecie.

Dzienniczek


Książka napisana jest w formie dziennika Haythama Kenwaya, od jego młodzieńczych lat do prawie samej śmierci. Pozwala to na wyjaśnienie dużych przeskoków czasowych, pozostawiając streszczenie opuszczonych wydarzeń na początku rozdziału. Na okładce jednak widać „małe” oszustwo wydawcy książki, znajduje się tam Connor, syn głównego bohatera który w całej książce pełni dosyć marginalną rolę. Jest to niewątpliwie próba przyciągnięcia czytelników, którzy grali w grę Assassin’s Creed 3, gdzie Connor jest protagonistą.

Prawie bez wydarzeń z gry


Po przeczytaniu poprzednich książek z serii Assassin’s Creed, po tej nie spodziewałem się wiele. Wcześniejsze tomy to sucho przedstawione wydarzenia z gry, bez żadnej inwencji ze strony autora. Tu jednak bohaterowie są przekonujący, a rys historyczny i tajemne organizacje wplecione w tkaninę świata są dobrze przedstawione. Wydaje mi się że jest to zasługą odejścia od dokładnego opisywania fabuły gry. W tym przypadku tylko około 100 stron to wydarzenia przedstawione podczas rozgrywki, a pozostałe to rozszerzenie historii Haythama Kenwaya, ojca głównego bohatera gry Ubisoftu.

Dla fanów


Mimo tego, że uważam tę książkę za dobrą, poleciłbym ją wyłącznie fanom serii, lub osobom które czytały poprzednie książki z tego cyklu. Wiele wątków nie jest wyjaśnionych, Pierwsza Cywilizacja jest tu tylko wspomniana. Brakuje też przyczyny konfliktu Asasynów i Templariuszy, ich ideologie wprawdzie są tu przedstawione na zasadzie kontrastu, ale jak dla mnie to za mało. Oprócz takich braków, rzuciło mi się w oczy porzucanie wątków. Haytham przez znaczną część książki nie myśli o swojej siostrze, dopiero gdy trzeba popchnąć fabułę do przodu dostaje o niej list. Zaniedbany jest też motyw tajemniczej świątyni której szukali amerykańscy Templariusze, w pewnym momencie bardzo ważna, po chwili nikt o niej nie pamięta.

Dobra zabawa


Książka mile mnie zaskoczyła, nie była napisaną byle jak kalką gry, tylko dziełem które wnosi całą historię Haythama do uniwersum Assassin’s Creed. Akcja jest poganiana przez akcję, czasami kosztem jakichkolwiek opisów miejsc, które odwiedza główny bohater. Mimo wszystko można się przy tej książce dobrze bawić, śledzić intrygę i kibicować głównemu bohaterowi. Właściwie, jeżeli grałeś w grę, nie będziesz z nim sympatyzować...

Ocena książki: 4/6

sobota, 9 kwietnia 2016

Recenzja #21 Imperium Kości Słoniowej



Czwarty tom cyklu Temeraire- tym razem przenosimy się do Afryki.


Tytuł: Imperium Kości Słoniowej
Autor: Naomi Novik
Przekład: Jan Pyka
Wydawnictwo: Rebis

Zaraza


Po powrocie ze swoich wojaży Lawrence i Temeraire odkrywają, że wśród brytyjskich smoków panuje zaraza. Chore smoki nie mają sił latać, wiele z nich już umarło. Jedynymi powietrznymi obrońcami Wysp Brytyjskich jest Temeraire, Iskierka, oraz dwadzieścia dzikich smoków. Lawrence zostaje wysłany do Afryki, z nadzieją odnalezienia lekarstwa. Rozpoczyna się wyścig z czasem, każdy kolejny dzień to możliwa śmierć kolejnych smoków.

Brak działań


Połowa tej książki to żmudne poszukiwania lekarstwa. A właściwie grzybobranie- na tajemniczą chorobę pomaga jedynie rzadki gatunek grzyba, rosnący w części Afryki, dodatkowo od lat tępiony przez miejscową ludność. Jasno pokazane jest, że te poszukiwania trwają bardzo długo. Nie potrafię zrozumieć dlaczego Napoleon nie podejmuje żadnych prób ataku na Wyspy Brytyjskie, mimo widocznych braków w obronie linii brzegowej. Przecież już w pierwszej części cyklu pokusił się o inwazję.

Wierzenia


Ciekawie przedstawione są tu wierzenia afrykańskich ludów. Według nich człowiek odradza się w formie smoka, dlatego też w obrębie plemion żyją ze sobą zgodnie ludzie i wielkie gadziny. Przekłada się to też na siłę militarną szczepów, w tej wersji rzeczywistości są oni zdolni odeprzeć europejskich najeźdźców.

Końcówka


Bardzo rozczarowało mnie zakończenie tego tomu. Końcówka przeczy konsekwentnie budowanej od początku cyklu kreacji głównego bohatera, Lawrence’a. Zawsze honorowy patriota, który dla obrony swojej ojczyzny jest w stanie zrobić wszystko, tu odrzuca wszystkie swoje przekonania. Ale tylko na chwilę, po dokonaniu pewnego czynu wraca do swojej postawy przykładnego Brytyjczyka. Wzbudziło to we mnie wiele negatywnych emocji, już chyba nie zapomnę autorce takiego wybiegu.

Kto jest niewolnikiem?


Czwarty tom przynosi pewien powiew świeżości do serii, pozwala nam zobaczyć afrykański kontynent, podejmuje problem niewolnictwa. Przy wielu dowodach na inteligencję smoków zastanawiam się, czy nie są one właśnie w Wielkiej Brytanii niewolnikami- wykorzystywanymi w celach militarnych, narażającymi życie w obronie nie swoich wartości. I od ucieczki powstrzymuje je tylko przywiązanie do swojego kapitana.

Ocena książki: 4/6

niedziela, 3 kwietnia 2016

Recenzja #20 Wojna prochowa




Trzeci tom cyklu Temeraire.


Tytuł: Wojna prochowa
Autor: Naomi Novik
Przekład: Paweł Kruk
Wydawnictwo: Rebis

Tym razem podróż do Turcji


Po załatwieniu sprawy na chińskim dworze Lawrence otrzymuje kolejne zadanie- ma odebrać trzy smocze jaja które Wielka Brytania zakupiła od Turcji. Jednak pewne okoliczności (pożar na transportowcu który miał ich przewieźć drogą morską) zmuszają kapitana i jego załogę do wyruszenia przez ląd. Po drodze do Stambułu natrafiają na wiele przeszkód, spotykają nieoczekiwanych sprzymierzeńców. A u kresu wędrówki okazuje się, że doprowadzenie transakcji do końca nie jest takie proste: brytyjski ambasador nie żyje, a całe złoto, za które miały być kupione jaja, zniknęło.

Po raz kolejny- fabuła


Niestety, fabuła kończy się gdzieś w połowie książki, kiedy Temeraire z załogą odlatują w kierunku Wielkiej Brytanii. Potem widzimy tylko przeloty pomiędzy różnymi miejscami, branie udziału w kilku bitwach i kulturowy misz-masz. Jestem zdania że umiejscowienie Lawrence’a i Temeraire’a w samym środku wojny to dobry pomysł, zabrakło mi jednak pewnego wytłumaczenia ich działań. Razem z pruskimi oddziałają właściwie tylko się wycofują.

O wolność naszą i waszą


Kontynuowany jest tu problem praw smoków. Temeraire propaguje swoje poglądy i postulaty o zwiększenie wolności smoków, co nie podoba się tureckim awiatorom. Dodatkowo w tym tomie pojawiają się dzikie smoki, co według mnie świadczy o tym, że wykreowany przez autorkę świat żyje. Dowiadujemy się także że smoki mają swój własny język, co jest kolejnym niezaprzeczalnym dowodem na ich inteligencję.

Tharkay


Mamy tu też do czynienia z nowymi postaciami. Najbardziej wyraźną spośród nich jest Tharkay, osoba która wszystko potrafi załatwić, przeprowadzić głównych bohaterów bezpiecznie przez wiele pustkowi, a nawet porozumieć się ze smokami w ich języku. Dodatkowo ma mieszane pochodzenie (pół Brytyjczyk- pół Azjata), a także jego motywy nie są do końca jasne. Jednak przez wzgląd na jego decyzje, a także jego wybielanie, uważam że ta postać posiada pewien zmarnowany potencjał. Brakuje też barwniejszego przedstawienia Stambułu, nie odczułem egzotyki, jaka powinna towarzyszyć opisowi miejsca u styku kontynentów i kultur.

Przyjemna


Coraz bardziej przekonuję się do tej serii. Nie jest może jakaś wymagająca albo ambitna, ale przyjemnie się ją czyta. Mimo pewnych niedociągnięć widać, że autorka wie o czym chce pisać i wychodzi jej to coraz lepiej. Przybliżenie realiów historycznych i umiejscowienie akcji w sercu bitew decydujących o losach Europy przyczyniło się serii na dobre.

Ocena książki: 4/6

poniedziałek, 28 marca 2016

Recenzja #19 Nefrytowy tron



Drugi tom cyklu Temeraire przenosi akcję na Daleki Wschód.


Tytuł: Nefrytowy tron
Autor: Naomi Novik
Przekład: Paweł Kruk
Wydawnictwo: Rebis

Wycieczka do Chin


Pojawienie się chińskiej delegacji w Wielkiej Brytanii wywołuje poruszenie. Żądają oni zwrotu niezwykle cennego smoka z gatunku Niebiańskich- Temeraire’a. Ze względu na korzyści jakie mogłyby wyniknąć z handlu z Chinami władze brytyjskie zgadzają się na oddanie gadziny. Jednak na drodze do celu kitajcom staje Lawrence, który ze wszystkich sił stara się nie dopuścić żeby zabrali Temeraire’a siłą. Widząc wzajemne oddanie smoka i jego kapitana, Yongxing zaprasza ich na cesarski dwór. Rozpoczyna się podróż naszych bohaterów na wschód, ku całkowicie innej kulturze. Przez cały czas towarzyszy im jednak intryga, mająca na celu zabicie Lawrence’a i obalenie cesarza.

Osłabianie swoich sił


W tym tomie akcja jest wolniejsza w porównaniu z pierwszym, ale nie odczuwałem tego tak bardzo. Narracja prowadzona jest na tyle sprawnie że w momentach między zagęszczeniami akcji też można znaleźć coś interesującego. Mamy tu też główną oś fabularną, tylko nieco naciąganą. Brytyjski rząd pozwolił na podróż do Chin jednemu z najważniejszych smoków, a przecież zagrożenie inwazją Napoleona cały czas wisi w powietrzu. Podczas ostatniego natarcia sił francuskich tylko dzięki Temeraire’owi udało się je odeprzeć.

Wschód i Zachód


Interesująco przedstawione jest tu zderzenie dwóch kultur- wschodniej i zachodniej. Dwie skraje postawy dotyczące podejścia do smoków uderzyły mnie. W Chinach gadziny są traktowane z szacunkiem, są równoprawnymi członkami społeczeństwa. Mogą gromadzić bogactwo, wykonywać różne prace za które otrzymują wynagrodzenie, oraz nieskrępowanie poruszać się po mieście. W Wielkiej Brytanii smoki śpią na gołej ziemi, wykorzystywane są właściwie tylko w formacjach bojowych, nie posiadają wolności. Przekonało mnie takie przedstawienie społeczeństwa chińskiego, niepozbawionego jednak w książce wad.

Intryga


Mimo kilku prób pozbycia się Lawrence’a przez księcia Yongxinga, nie można powiedzieć by ten się starał. Odnoszę wrażenie że intryga jest dopracowana, ale zabrakło mi wyraźnego jej przedstawienia. Lawrence, podróżujący w głąb obcego terytorium, wśród ludzi chcących odebrać mu smoka, nie zwraca prawie w ogóle uwagi na swoje życie. Zachowuje się nierozważnie, tak jak cała jego załoga (no, może nie cała, Granby rozkazuje trzymanie wart przy kapitanie).

Filozoficzne pytania


Książka ta nie różni się za bardzo od pierwszej części pod względem warsztatu pisarskiego. Według mnie jest jednak nieco głębsza, podejmuje problem „praw” smoków. Drugi tom Temeraire’a zadaje pytanie, czy wielkie, inteligentne gadziny mogłyby być równoprawnymi członkami społeczeństwa. Jednak to dzieło jest lekko naiwne, nie mogę pojąć jak to się dzieje że właściwe wszystko dobrze się tu kończy, ale to chyba po prostu taki gatunek...

Ocena książki: 4/6

niedziela, 20 marca 2016

Recenzja #18 Smok Jego Królewskiej Mości


Zawsze bardzo uderza mnie, jak bardzo różni się wizerunek Napoleona pielęgnowany w Polsce, od tego obecnego wśród ludzi na świecie. Tyran, agresor w oczach pozostałych nacji, w Rzeczpospolitej wybawiciel, dla którego znalazło się nawet miejsce w hymnie.
Ale do rzeczy: pierwszy tom cyklu Temeraire, opowiadający o przygodach smoka i jego kapitana. Podczas wojen napoleońskich.


Tytuł: Smok Jego Królewskiej Mości
Autor: Naomi Novik
Przekład: Paweł Kruk
Wydawnictwo: Rebis

Nowe obowiązki


Dowodzony przez Williama Laurence’a brytyjski okręt zdobywa w walce francuską fregatę. Na jej pokładzie znajduje się cenny ładunek- smocze jajo. Gadzina wykluwa się podczas rejsu, z dala od jakiegokolwiek przyjaznego brzegu. Laurence podejmuje się opieki nad bestią, rezygnując ze swojej morskiej kariery na rzecz służby w Korpusie Powietrznym. Swojej bestii nadaje imię Temeraire i zaprzyjaźnia się z nim. Rozpoczyna swoje lotnicze treningi, przygotowując się do walki u boku innych smoków przeciwko siłom Napoleona.

Smoki inaczej


Smoki nie są przedstawione szablonowo, jako ziejące ogniem gady, ale można odczuć że są prawdziwym, nie wciśniętym na siłę, elementem świata przedstawionego. Podział na różne gatunki, różniące się nie tylko kolorem, jest kolejnym plusem. Podczas lektury można jednak odnieść wrażenie że jest ich na świecie niewiele. Z jednej strony, czyni je to wyjątkowe i niezwykłe, mogące zmienić losy bitew. Z drugiej jednak nie rozumiem dlaczego nie ma jakichś specjalnych ośrodków, specjalizujących się w jak najsprawniejszym rozmnażaniu smoków (w książce jest mowa o jakimś centrum rozpłodowym, ale jak dla mnie to zbyt mało). Na uwagę zasługuje też wykorzystanie tych bestii. Są tu przedstawione jako powietrzne statki, mające całą załogę, przygotowane do abordażu jednostek latających wroga.

Brak głównego wątku


Narracja jest poprowadzona sprawnie, nie odczuwa się żadnych dłużyzn. Mam obiekcje co do fabuły, a właściwie jej braku. Mamy tu jedynie opisy wędrówek i szkoleń Laurence'a i Temeraire’a, żadnego głównego wątku który możemy śledzić. Główni bohaterowie latają z miejsca na miejsce, z każdej potyczki wychodząc zwycięsko i bez strat. Brakuje też wyrazistego zakończenia, ostatnia bitwa nie różniła się bardzo od tych toczących się w środku książki. Trochę męczy też to, że bohaterowie są zawsze jednakowi, nie zapadają w pamięć. Każdorazowo ostatecznie góruje honor i sprawiedliwość.

Geopolityka


Dla mnie dużym minusem jest przedstawiona w książce sytuacja geopolityczna. Mimo obecności smoków, wielkich gadzin których niektóre rasy mogą zionąć ogniem lub pluć jadem, granice państw są takie same, te same osoby doszły do władzy. Dziwne jest też według mnie pogardzanie awiatorami przez społeczeństwo brytyjskie na początku książki. Do ludzi dosiadających ogromnych bestii, broniących kraju przed najeźdźcą nie powinno się czuć odrazy. I tylko po jednym większym zwycięstwie ich status od razu się polepsza.

Próżne nadzieje na adaptację filmową


Książkę czyta się szybko, na pewno sięgnę po kolejne części cyklu, których jest w sumie osiem. W miarę spójny świat przekonał mnie do siebie, jestem też ciekawy jak autorka pokieruje dalej fabułą, a także jak będą wyglądały większe bitwy z wykorzystaniem smoków (i czy w ogóle się odbędą). Ciekawostką jest że Peter Jackson zapowiedział nakręcenie filmu na podstawie tego dzieła. Naomi Novak jednak niedawno stwierdziła, że prawa do ekranizacji wróciły do niej. Nieprędko zobaczymy więc Lawrence’a i Temeraire’a na wielkim ekranie.

Ocena książki: 4/6

niedziela, 13 marca 2016

Recenzja #17 Malowany człowiek


Pierwszy tom Cyklu Demonicznego, w Polsce podzielony na dwie części.

Tytuł: Malowany człowiek
Autor: Peter V. Brett
Przekład: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Fabryka słów

Noc poza kontrolą


Noc nie należy do ludzi. Schowani w swoich domach za runicznymi barierami próbują spać, z nadzieją że dożyją świtu. Otchłańce, pojawiające się gdy tylko zajdzie słońce, polują na nieostrożnych, którzy znaleźli się poza ochroną magicznych run, a także cierpliwie sprawdzają zabezpieczenia ludzi. I zdarza się, że czarodziejskie znaki nie wytrzymują naporu demonów. Akcja podzielona jest na trzy wątki, historie trojga młodych ludzi, Arlena, Leeshy oraz Rojera. Każde z nich podąża inną ścieżką, dojrzewając, by pod koniec drugiej części książki spleść swe losy i dzielnie stawić czoła otchłańcom.

Drużyna


Język, jakim napisana jest ta książka jest prosty, fabuła jest nieskomplikowana. Trójka głównych bohaterów jest ciekawie poprowadzona, lecz nie potrafiłem pozbyć się wrażenia że od początku są kreowani na niezwyciężonych „nadludzi”, którzy wręcz szkolą się do wali z demonami. I tak Arlen jest doskonałym wojownikiem, Leesha zielarką, a Rojer bardem (a raczej minstrelem). Ten ostatni jest tak dobry w swoim fach, że potrafi swoją grą odpędzać otchłańce. Takie zróżnicowanie w gronie naszych śmiałków przywołało mi na myśl chyba już nieśmiertelne zdanie: Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę.

Co z tymi runami?


Mimo takiego znaczenia run w przetrwaniu ludzkości, nie potrafię zrozumieć, dlaczego domy w wioskach były chronione tylko jednym kręgiem. Podczas fragmentów opisujących drogę Posłańców (ryzykanci podróżujący między oddalonymi od siebie miejscami, zmuszeni nocować pod gołym niebem) przez niezamieszkane tereny, widzimy że ustawiają oni dwa kręgi, jeden wewnątrz drugiego, jako dodatkowe zabezpieczenie. Nie otrzymałem też wyjaśnienia co stało na przeszkodzie demonom aby zmaterializować się wewnątrz kręgów, omijając tym runy. Zastanawia mnie też przyczyna, dla której oddalone od siebie są dom rodzinny Arlena oraz krąg runiczny ze zwierzętami hodowlanymi. Przecież to wszystko powinno być jak najbliżej siebie, żeby w razie przerwania bariery, móc jakoś zareagować.

Schematy, wszędzie schematy


Mimo wielu nieścisłości świat przedstawiony w książce jest przemyślany, ale bardzo schematyczny. Podział na pięć wolnych miast, które jest producentem różnego rodzaju dóbr (żelazo, drewno, żywność, ryby) jest dosyć naiwny. Tak samo jak kompozycja książki. Pod koniec drugiej części autor chyba stwierdził że potrzebuje mocnego zakończenia, mamy tu dość dużą, emocjonującą bitwę. Szkoda tylko, że całkowicie zbędną, bo nie zmieniła ona nic, oprócz uszczuplenia zasobów ludzkich pewnej wioski.

I prostota


Książka jest prosta, jedna z tych, w których gdy ktoś opowiada historię świata, musi być ona prawdziwa, nie ma miejsca na spiski i krętactwa. Dodatkowo wydawnictwo postanowiło wykonać haniebny skok na kasę czytelników, dzieląc jeden tom na dwie części. Można przy niej spędzić wiele godzin dobrej zabawy, ale nie należy się spodziewać czegoś ambitnego, wymagającego myślenia.

Ocena książki: 4/6