Tytuł: Para w ruch
Autor: Terry Pratchett
Przekład: Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Dysk po raz czterdziesty
Świat Dysku jest obszerny. Pratchett napisał czterdzieści jeden powieści, których akcja rozgrywa się na dysku, spoczywającym na grzbietach czterech słoni, które z kolei stoją na skorupie wielkiego żółwia A’Tuina, płynącego przez przestrzeń kosmiczną. Na oczach czytelników świat zawarty na kartach książek ewoluuje, dokładane do niego są nowe miejsca, kolejnym rasom zostaje nadany status istot rozumnych i zostają zaliczane w poczet ludzi, a także zazwyczaj znajdują swoje miejsce w Straży Miejskiej. Pojawiają się i przemijają kolejne wynalazki, takie jak ruchome obrazki, azety, sekary, na zawsze zmieniając oblicze Dysku. Jeden z tomów dotyczy nawet gry w piłkę nożną. W czterdziestej książce opisującej dzieje Świata Dysku jesteśmy świadkami nastania czasu pary w Ankh-Morpork. Żelazne konstrukcje mknące po torach stają się codziennością. Jak na to reaguje ludność Dysku?
Para ujarzmiona
Dick Simnel, po tym jak jego ojciec zginął podczas próby ujarzmienia pary, postanawia dokończyć jego dzieło. Po pobraniu odpowiednich nauk, z suwakiem logarytmicznym w ręce i kaszkietem na głowie rusza zmienić świat. A właściwie w miejsce, w którym ten świat najłatwiej zmienić, czyli do Ankh-Morpork, miasta tolerancyjnego i gotowego na każdą zmianę. Znajduje osobę gotową sfinansować jego przedsięwzięcie, Harrego Króla, który w kolejowym biznesie widzi szansę na zmianę swojego wizerunku, kojarzącego się z jego „cuchnącą” firmą. Nowy wynalazek zauważa także lord Vetinari, Patrycjusz Ankh-Morpork, który wysyła Moista von Lipwiga, osobę zajmującą się już pocztą, mennicą i bankiem Ankh-Morpork, do pomocy w ulepszaniu kolejowego interesu. W międzyczasie pogarszają się nastroje krasnoludów w Uberwaldzie. Niektórzy z nich uważają iż przyszłość to coś co nie powinno nastąpić i w partyzanckich akcjach niszczą wieże sekarowe, które w ich mniemaniu są symbolem postępu. Grożą przy tym zdetronizowaniem obecnego krasnoludzkiego Króla, liberalnego w swoich poglądach, szanującego traktat z doliny Koom, zapewniający pokój z odwiecznymi wrogami krasnoludów- trollami. Po początkowych sukcesach higienicznej drogi żelaznej Vetinari zleca Moistowi zadanie z pozoru niewykonalne- poprowadzenie torów z Ankh-Morpork aż do Uberwaldu, w jak najkrótszym czasie.
Nowi i starzy
Mamy tu mieszankę iście wybuchową, Vimes współpracujący z Moistem na rozkaz Patrycjusza, nawet magowie z Niewidocznego Uniwersytetu mają tu chwilę dla siebie. Postacie są tu świetnie przedstawione, szczególnie wpadło mi w pamięć spojrzenie von Lipwiga na komendanta straży, zimnego i wyrachowanego, całkowite przeciwieństwo takiego komendanta, jakiego znamy z powieści skupiajacych swoją uwagę na straży miejskiej. Brakowało mi jednak Marchewy, całkiem spora akcja, najlepsi funkcjonariusze oddelegowani do jej zabezpieczenia, a tu brak jednego z najlepszych ludzi straży. Można to jedynie tłumaczyć tym, że ktoś musi pilnowac porządku w mieście. Ale dlaczego nie mógłby go pilnować ktoś mniej znany? Pojawiają się też nowe postacie, między innymi Dick Simnel, człowiek który poskromił parę. Jego prostoduszny charakter, ogromne umiejętności a także ambicje tworzą z niego, według mnie, jedną z najlepszych postaci obecnych w powieściach o Świecie Dysku.
Ale...Zawsze jest jakieś ale...
Noga podwinęła się tłumaczowi, na jednej ze stron, zamiast Harrego Króla, moim oczom ukazał się Harry King. Nie jest jakoś szczególnie przeszkadzające, jako że na problem z tłumaczeniem natrafiłem tylko raz, ale zapadło mi to w pamięć. Minusem są też przeskoki czasowe. Oczywiście, budowa wielu mil torów musi zająć wiele czasu, który ciężko przedstawić jakoś sensownie w powieści, ale Pratchettowi to po prostu nie wyszło. Rozpoczynamy budowę jednej z linii, by po kilkunastu stronach odkryć że połączenie między miastami jest już gotowe. Bez żadnych ostrzeżeń przeskakujemy nawet kilka tygodni. Na wzmiankę zasługuje kreacja postaci lorda Vetinariego, która odbiega od obrazu, jaki został zaserwowany czytelnikom w innych tomach Świata Dysku. Patrycjuszowi brakuje dawnej sprawności w kierowaniu ludźmi, widać że „zmiękł”, przed przeczytaniem tej książki nie pomyślałbym że mógłby się on tłumaczyć ze swoich poczynań przed jakąkolwiek postacią.
Dysk u kresu drogi
Jest to przedostatnia książka z cyklu Świata Dysku, jaką obdarzył świat Terry Pratchett. Niestety nie będziemy mogli obserwować dalszych zmian na Dysku. Nie wiem, jakie plany miał Pratchett na dalszy rozwój swojego największego dzieła, ale po drodze żelaznej może przyszłaby pora na samochody, samoloty, kolejne rasy stawałyby się częścią społeczeństwa Ankh-Morpork... A może nawet coś w rodzaju internetu, działające na zasadach jakiejś dziwnej magii? Nie dowiemy się tego, ale z drugiej strony może to i dobrze? Dysk przebył długą drogę od podróży Rincewinda po nieznanych krainach, do kolei i czasu pary. Kolejne nowości w tym świecie mogłyby zepsuć jego pierwotny, magiczny klimat, opierający się na magii i baśniowych stworach.