sobota, 30 kwietnia 2016

Recenzja #24 Assassin's Creed: Czarna bandera



Powieść na podstawie gry firmy Ubisoft, Assassin’s Creed 4.


Tytuł: Assassin's Creed: Czarna bandera
Autor: Oliver Bowden
Przekład: Przemysław Bieliński
Wydawnictwo: Insignis

Ambicje owczarza


Edward Kenway, syn hodowcy owiec, ma dość swojego monotonnego życia. Mimo zdobycia serca pięknej córki zamożnego kupca, nie potrafi odnaleźć się w rodzinnej mieścinie. Postanawia zostać korsarzem, łupiącym statki obcych mocarstw, a po zdobyciu sławy powrócić do swoich ukochanych jako bogacz. Nie wszystko jednak idzie po jego myśli, jeszcze przed wypłynięciem z portu popada w konflikt z potężnym zakonem Templariuszy, a najbliżsi wręcz wyrzucają go z domu. Tak niefortunne rozpoczęcie podróży jednak jeszcze umacnia w nim chęć zdobycia fortuny.

Dziury w całym


Książka pisana jest w formie pamiętnika Edwarda Kenwaya, ojca Haythama znanego z Porzuconych, co czyni ten tom prequelem poprzedniego. Mimo poprowadzenia narracji z perspektywy pierwszej osoby, istnieje wiele luk między rozdziałami, które autor stara się wypełnić krótkimi opisami doświadczeń bohaterów na początku rozdziałów. Wprowadza to pewien chaos i przez to gubiłem się czasem w fabule.

Ale o co kaman?


Bardzo podoba mi się okładka, doskonale komponuje się postać głównego bohatera z twierdzą i statkiem. Chyba jak na razie najlepsza obwoluta cyklu Assassin’s Creed. Niestety, jest gorzej jeżeli chodzi o treść. Ponownie żadnych informacji o przyczynach walki Asasynów z Templariuszami, kto zbudował Obserwatorium, a także brakuje jakiegokolwiek wyjaśnienia tajemniczego „zmysłu” Edwarda. Oczywiście, odnajdą się w tym osoby które grały w grę, albo znają fabułę poprzednich tomów serii. Wydaje mi się, że nowi czytelnicy, którzy dopiero chcą odkryć uniwersum Assassin’s Creed, mogą być nieco zagubieni.

Bohater dynamiczny


Dużym minusem jest kreacja bohaterów. Oprócz Edwarda nikt nie przekonał mnie do siebie. Zazwyczaj działają chaotycznie i nie wiedziałem czym ich akcje są umotywowane. Być może jest to wina tego, że autor poświęcił mało miejsca na przedstawienie charakterów poszczególnych piratów, rzucając ich od razu w wir akcji. Jedyną, według mnie, dobrze poprowadzoną postacią jest Edward Kenway, poznajemy jego losy od popijaw w karczmie, przez pirackie życie, schyłek złotej ery piractwa. Jesteśmy świadkami wydarzeń jakie kształtują jego osobowość, oraz przyjęcia przez niego kreda Asasynów.

Przeczytam kolejne


Książka nie zachwyca, ale nie żałuję czasu, jaki poświęciłem na jej przeczytanie. Konflikt Asasynów i Templariuszy nadal przyciąga uwagę, chociaż w tym tomie było go jakby mniej. Nie zostałem zniechęcony do sięgnięcia po kolejne części cyklu, na pewno nadal będę śledził wojnę dwóch zakonów, toczącą się w cieniu historii.

Ocena książki: 3,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz