niedziela, 3 kwietnia 2016

Recenzja #20 Wojna prochowa




Trzeci tom cyklu Temeraire.


Tytuł: Wojna prochowa
Autor: Naomi Novik
Przekład: Paweł Kruk
Wydawnictwo: Rebis

Tym razem podróż do Turcji


Po załatwieniu sprawy na chińskim dworze Lawrence otrzymuje kolejne zadanie- ma odebrać trzy smocze jaja które Wielka Brytania zakupiła od Turcji. Jednak pewne okoliczności (pożar na transportowcu który miał ich przewieźć drogą morską) zmuszają kapitana i jego załogę do wyruszenia przez ląd. Po drodze do Stambułu natrafiają na wiele przeszkód, spotykają nieoczekiwanych sprzymierzeńców. A u kresu wędrówki okazuje się, że doprowadzenie transakcji do końca nie jest takie proste: brytyjski ambasador nie żyje, a całe złoto, za które miały być kupione jaja, zniknęło.

Po raz kolejny- fabuła


Niestety, fabuła kończy się gdzieś w połowie książki, kiedy Temeraire z załogą odlatują w kierunku Wielkiej Brytanii. Potem widzimy tylko przeloty pomiędzy różnymi miejscami, branie udziału w kilku bitwach i kulturowy misz-masz. Jestem zdania że umiejscowienie Lawrence’a i Temeraire’a w samym środku wojny to dobry pomysł, zabrakło mi jednak pewnego wytłumaczenia ich działań. Razem z pruskimi oddziałają właściwie tylko się wycofują.

O wolność naszą i waszą


Kontynuowany jest tu problem praw smoków. Temeraire propaguje swoje poglądy i postulaty o zwiększenie wolności smoków, co nie podoba się tureckim awiatorom. Dodatkowo w tym tomie pojawiają się dzikie smoki, co według mnie świadczy o tym, że wykreowany przez autorkę świat żyje. Dowiadujemy się także że smoki mają swój własny język, co jest kolejnym niezaprzeczalnym dowodem na ich inteligencję.

Tharkay


Mamy tu też do czynienia z nowymi postaciami. Najbardziej wyraźną spośród nich jest Tharkay, osoba która wszystko potrafi załatwić, przeprowadzić głównych bohaterów bezpiecznie przez wiele pustkowi, a nawet porozumieć się ze smokami w ich języku. Dodatkowo ma mieszane pochodzenie (pół Brytyjczyk- pół Azjata), a także jego motywy nie są do końca jasne. Jednak przez wzgląd na jego decyzje, a także jego wybielanie, uważam że ta postać posiada pewien zmarnowany potencjał. Brakuje też barwniejszego przedstawienia Stambułu, nie odczułem egzotyki, jaka powinna towarzyszyć opisowi miejsca u styku kontynentów i kultur.

Przyjemna


Coraz bardziej przekonuję się do tej serii. Nie jest może jakaś wymagająca albo ambitna, ale przyjemnie się ją czyta. Mimo pewnych niedociągnięć widać, że autorka wie o czym chce pisać i wychodzi jej to coraz lepiej. Przybliżenie realiów historycznych i umiejscowienie akcji w sercu bitew decydujących o losach Europy przyczyniło się serii na dobre.

Ocena książki: 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz