środa, 29 czerwca 2016

Recenzja #32 Diablo III: Gdy zapada ciemność, rodzą się bohaterowie






Tytuł: Diablo III: Gdy zapada ciemność, rodzą się bohaterowie
Autorzy: Micky Neilson, James Waugh, Cameron Dayton, Matt Burns, Michael Chu, Erik Sabol
Przekład: Mateusz Repeczko
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Obietnica

Nigdy nie grałem w gry z serii Diablo. Po prostu nigdy nie miałem okazji, Blizzard wciągnął mnie „tylko” w jedną ze swoich gier- World of Warcraft. Ale książka powinna obronić się sama, nawet jeżeli czytelnik nie zna fabuły gry komputerowej. A, no i była promocja. Bo zaznaczmy już na wstępie- cena okładkowa (35 złotych) to odrobinę za dużo za te kilka opowiadań. Dodatkowo, tekst na okładce obiecał mi, że czytając tę książkę będą czuł strach. A to nie byle jaka obietnica. Przy tylu czynnikach nie mogłem się oprzeć- kupiłem.

Micky Neilson, Nienawiść i dyscyplina

Pierwsze opowiadanie w tym zbiorze przybliża nam sylwetkę łowcy demonów- a właściwie łowczyni. Valla walczy z demonem który używa dzieci do zabijania dorosłych pewnej wioski. Mamy bohaterkę, która pozornie nie jest gotowa do zakończenia swojego treningu, ale udaje jej się pozytywnie przejść próbę. Tekst niezły, taki średni w porównaniu do kolejnych opowiadań.

Cameron Dayton, Wędrowiec

Tym razem mamy opowiadanie o barbarzyńcy. Walczy, broni uciekinierów z jakiejś wioski, znowu walczy, potem jeszcze raz walczy. Według mnie najsłabsze opowiadanie, kompletnie pozbawione jakiejkolwiek wartości.

Matt Burns, Nieustępliwy

Mnich odnajduje niewidome dziecko, którego towarzysze wędrówki zostali zabici. Najpierw brane za demona, staje się kompanem naszego głównego bohatera. Opowiadanie posiada trochę zmarnowanego potencjału, ale w porównaniu z innymi z tego zbioru jest dobre.

Michael Chu, Świetlik

Kolejna postać jakiej się przyglądamy to czarodziejka. Opowieść o odkrywaniu swojej mocy przez Li Ming, młodą adeptkę magii. Znajduje w sobie moc, dzięki której mogłaby pomagać zwykłym ludziom, ale jej mistrz wierzy, że każdy czyn ma swoje konsekwencje i lepiej nic nie robić. Słabe jak moje oceny w tym semestrze.

Matt Burns, Kroczący w zwątpieniu

Szamani kilku wiosek biorą udział w świętu Igani, podczas którego polują na siebie nawzajem. W jednym z młodych czarowników zostaje zasiane ziarno zwątpienia. Miota się pomiędzy wiernością starszyźnie, a samodzielnym myśleniem. Mimo prostej koncepcji jest to dobrze napisane opowiadanie.

James Waugh, Theatre macabre: mroczne wygnanie

Opowieść o dwóch rywalizujących ze sobą dramatopisarzach, którzy wplątali się w konszachty z demonami. Mamy w tej opowieści opowieść o walce Władców Zła o dominację nad piekłem. Wyjątkowo mamy kontakt z „normalnymi” mieszkańcami świata, nie napakowanymi bohaterami zabijającymi kilka stworów jednym ciosem. Najlepsze opowiadanie zbioru.

Erik Sabol, Głód

Ostatnie opowiadanie to coś całkowicie innego od reszty. Chyba ma przedstawiać chciwość ludzką, ale nie jestem pewien. Nudne to i niestraszne. Najsłabsze z całej książki, jako ciekawostkę dodam że jego autor jest studentem pisarstwa...

Ogólnie?

Na początku każdego opowiadania umieszczone są rysunki, duży plus za taką decyzję, szkice cieszą oko. Na końcu książki umieszczone są krótkie notki o autorach, wszyscy są w jakiś sposób związani z Blizzard Entertainment. Fan serii Diablo na pewno będzie zadowolony z lektury, która przybliża świat Sanktuarium i pobudki głównych postaci. Dowiedziałem się niedawno, że pierwsze pięć opowiadań można znaleźć gdzieś w internecie, ponieważ były one elementem kampanii promocyjnej Diablo III. Okazuje się więc, że wydałem moje pieniądze na dwa opowiadania. Niezbyt miłe zagranie ze strony wydawcy. Ale kończąc recenzję: gra polega na hurtowym zabijaniu potworów. Jak z czegoś takiego można stworzyć dobry materiał literacki? Ta książka to dowód na to, że nie można, jako osoba która nie miała kontaktu ze światem Diablo nudziłem się przez lekturę. Ale całkowicie nie skreślam książek, których akcja umieszczona jest w Sanktuarium. Jednak nie mam zamiaru wydawać na nie pieniędzy, może kiedyś uda mi się je od kogoś pożyczyć.


Ocena książki: 6/10
Czy warto? Jeżeli jesteś fanem uniwersum Diablo.

Mogą Cię także zainteresować:
    
    

czwartek, 23 czerwca 2016

Recenzja #31 Próba złota





Tytuł: Próba złota
Autor: Naomi Novik
Przekład: Jan Pyka
Wydawnictwo: Rebis

Ameryka Południowa!


Główni bohaterowie cyklu- Temeraire i Lawrence- pogodzili się ze swoim zesłaniem na odległą Australię i rozpoczęli nowe życie z dala od wojny w Europie. Ale spokojna egzystencja w jakiejś dolince nie byłaby dobrym materiałem na książkę. Nasi ulubieńcy zostają wysłani do Ameryki Południowej, aby wspomóc portugalską rodzinę królewską, która jest oblężona w Rio. Wygnańcy, całkowicie olewani przez tyle czasu przez rząd brytyjski, płyną na zawołanie do Brazylii.

Nuda


Po raz kolejny mamy do czynienia z pewną prostotą opisu. Książka jest nudna jak flaki z olejem, a wydarzenia które z założenia powinny być emocjonujące, nie wzbudzały we mnie jakiegokolwiek poruszenia. Nawet śmierć jednej z ważniejszych drugoplanowych postaci nie miała w sobie dramatyzmu.

Imperium Inków


Pewnym powiewem świeżości jest tu przedstawienie inkaskiego społeczeństwa. Jest ono podzielone na wiele grup, którym przewodzi smok, a ludzie są traktowani jako siła robocza. Człowiek w takim społeczeństwie jest jednak dobrze traktowany bo wszyscy zdają sobie sprawę z symbiozy jaka łączy smoki i ludzi. To znaczy chyba wszyscy oprócz mnie, taki idealny obraz społeczeństwa jest dla mnie nie do przyjęcia, ale może jak zwykle narzekam...

Deus Ex Machina


Autorka za często korzysta z prostych wyjaśnień żeby posunąć akcję do przodu i uratować Lawrence’a i ekipę. Bohaterowie uwięzieni na wyspie? Dajmy im mapę. Bohaterom grozi jakaś intryga? Niech się o niej dowiedzą. Przybycie brytyjskich smoków mogłoby zagrozić planom naszej ferajny? Hej, czy to nie są nasi starzy znajomi którzy staną po naszej stronie? Bez żadnych wcześniejszych ostrzeżeń nasi bohaterowie dostają to, czego w danej chwili potrzebują.

I co dalej?


Niestety, widać że jest to już siódmy tom cyklu. Autorce chyba kończą się pomysły i przegania bohaterów po kolejnych kontynentach. Ten tom jest właściwie o niczym, spacerek po Ameryce Południowej, który nie wzbudza żadnych emocji.

Ocena książki: 6/10
Czy warto? Jeżeli podoba Ci się ten cykl.

Mogą Cię także zainteresować:
    

    

niedziela, 12 czerwca 2016

Recenzja #30 Języki węży




Tytuł: Języki węży
Autor: Naomi Novik
Przekład: Jan Pyka
Wydawnictwo: Rebis

Australia


Po spektakularnym zwycięstwie w poprzednim tomie, kara Lawrence’a została zmieniona z egzekucji na wygnanie. Temeraire ze swoim człowiekiem płynie więc do Australii, zabierając ze sobą trzy smocze jaja żeby wzmocnić tamtejszy oddział Korpusu Powietrznego. Z naszymi ulubieńcami zabiera się jeszcze Iskierka- wbrew władzom brytyjskim i wbrew swojemu kapitanowi. Po dotarciu na miejsce okazuje się jednak, że naszym bohaterom nie dane będzie nacieszyć się spokojnym życiem wygnańców. Nastąpiło obalenie gubernatora, a aktualna i stara władza chce przekonać do swoich poglądów kilkudziesięciotonowego smoka. Lawrence postanawia więc, że idealnym wyjściem będzie wycieczka w głąb Australii- w celu znalezienia przeprawy przez góry.

Nuda...


Jest to chyba najnudniejszy tom cyklu. Przez większą część książki mamy do czynienia z wędrówką przez pustkowie. I emocji nie wzbudzają problemy z żywnością i wodą, pożar traw (czy co tam rośnie), pościg za złodziejami jaj. W pewnym stopniu ciekawym elementem świata przedstawionego są bunyipy, stwory polujące na nieostrożnych ludzi w pobliżu oaz i dziur wodnych. Jednak nawet one nie są bardzo ekscytującym elementem książki.

Nowe smoki


Iskierka jak zawsze irytuje, Temeraire jak zawsze naiwny, narzekający tym razem na mięso kangurów. Książkę ratują nowe smoki- Cezar i Kulingile. Nie dostali na wyłączność dużej ilości czasu antenowego, ale momenty w których odgrywają większe role były... ciekawe. Ten pierwszy to całkowite przeciwieństwo Temeraire’a, nie obchodzi go charakter człowieka, ale jego stan konta i ilość tytułów przed nazwiskiem. Przez znaczną część książki ogląda Australię z grzbietu Temeraire’a (z powodu swojego młodego wieku nie jest w stanie odbywać długich lotów). Jeżeli chodzi o Kulingile'a- z początku nikt nie chce zostać jego kapitanem, ponieważ jest słabym smokiem i nie wiadomo czy przeżyje miesiąc. Demane (młody czarnoskóry chłopak którego Lawrence przygarnął jeszcze w Imperium Kości Słoniowej, a który stał się teraz nagle ważną postacią) zakłada mu uprząż i pomaga mu w przeżyciu kilku pierwszych tygodni.

Wątpliwe plusy


Im bliżej końca tym więcej się dzieje. Zakończenie z wężami morskimi (chyba dlatego taki tytuł) jest niezłe i rozbudowuje tą fantastyczną część uniwersum, jakie kreuje Naomi Novik. Po raz kolejny do głosu doszła polityka zagraniczna, skomplikowane relacje między państwami. Ale nie wystarcza, żeby w całej książce dobre było tylko zakończenie.

Ale po co to było?


Spacerek po Australii to nie jest coś, o czym chciałbym czytać. Sięgnąłem po tę serię, ponieważ zostałem skuszony wojnami napoleońskimi, a także bitwami pomiędzy grupami smoków. Ta część mnie rozczarowała, ale nie żałuję czasu jaki na nią poświęciłem. Czytanie dla czytania to coś, co lubię robić- nie skupiać się na skomplikowanych, wielowątkowych fabułach, nie myśleć nad problemami filozoficznymi lub moralnymi.

Ocena książki: 6/10
Czy warto? Jeżeli podoba Ci się ten cykl.

Mogą Cię także zainteresować:
    

    

sobota, 4 czerwca 2016

Recenzja #29 Zwycięstwo Orłów



Tytuł: Zwycięstwo Orłów
Autor: Naomi Novik
Przekład: Paweł Kruk
Wydawnictwo: Rebis

Przeprawa przez kanał


Po dramatycznej końcówce Imperium Kości Słoniowej, Temeraire (prawdopodobnie najpotężniejszy smok Wielkiej Brytanii, a przypominam że mamy wojnę) zostaje zamknięty na terenach rozpłodowych gdzieś na północy kraju, a Lawrence jest więziony na jednym ze statków blokady kanału. Ten właśnie moment Napoleon wybrał, aby ponownie spróbować podbić Wyspy Brytyjskie. Tym razem udaje mu się przetransportować swoje wojsko i raźnym krokiem kroczy ku Londynowi. Temeraire, przekonany że jego kapitan zginął, staje na czele uformowanego przez niego oddziału smoków i stara się odeprzeć najeźdźców.

Coś się dzieje


Książka jest prosta i szybko się ją czyta. W tej części dzieje się zdecydowanie więcej niż w poprzednich, szczególnie końcówka ma pewien rozmach. Opisy bitew i okupowanego Londynu są przedstawione przekonująco, zresztą cała książka jest jakby dojrzalsza, podejmuje (a przynajmniej próbuje) tematy takie jak obowiązki wobec ojczyzny, czy jak daleko posunie się człowiek aby obronić swój dom.

Utrata szacunku


Przez poprzednie części co chwilę podkreślane było, jaki to Lawrence jest honorowy (no dobra, do końcówki czwartego tomu). Teraz, gdy dostaje niepisane rozkazy od dowódca, porzuca swoje wartości właściwie bez zastanowienia. Usprawiedliwia sobie to tym, że odkupuje zdradę Wielkiej Brytanii. Ja osobiście straciłem cały szacunek dla tego bohatera, jaki jeszcze mi pozostał po zakończeniu poprzedniego tomu.

Smoki- inteligentne czy nie?


Przeszkadza mi naiwość smoków. Z jednej strony ukazane jako inteligentne istoty, zdolne nawet do wysuwania twierdzeń arytmetycznych, z drugiej jak gadające zwierzęta myślące tylko o jedzeniu, spaniu i wygodzie. Pole bitwy jest dla nich placem zabaw, nie zdają sobie sprawy z konsekwencji śmierci tak dużej liczby osób, zawsze wypatrują okazji do bitwy. Iskierka szczególnie mnie irytuje, nie słucha nikogo, podejmuje wiele lekkomyślnych decyzji i sprowadza na siebie i swojego kapitana same problemy.

Napoleon!


Przedzierając się przez ten cykl kibicuję Napoleonowi. W końcu na rządzonych przez siebie ziemiach przeprowadził tyle dobrych reform, między innymi zadbał o to, o co tak zabiega Temeraire- Bonaparte dał smokom wiele praw. Oczywiście sięgnę po kolejne części, lecz zrobię to raczej z chęci zobaczenia jak dalej Naomi Novik pokieruje losami Temeraire'a i Lawrence’a. W końcu nie byli jeszcze na tylu kontynentach...

Ocena książki: 6/10
Czy warto? Jeżeli podoba Ci się ten cykl.

Mogą Cię także zainteresować:
    

    

zBLOGowani.pl